Zainspirowana przez Agnieszkę Hałas
i Annę Siemomysłę postanowiłam zabrać się do wpisu podsumowującego rok
2017 - i przy okazji odkurzyć trochę bloga, porzuconego ładnych kilka miesięcy
temu na rzecz profili na Facebooku - własnego oraz (właściwie przede wszystkim)
Hardej Hordy.
Jeśli o twórczość chodzi...
W roku 2017 nie opublikowałam zbyt wielu utworów.
Premierę miała jedna moja książka. Na przełomie września i października ukazała
się "Wiedźma Jego Królewskiej Mości", kontynuacja "Spalić
wiedźmę". Tym razem w Krakowie masowo pojawiają się duchy, a ktoś morduje
krakowskich czarodziei.
O ile jednak lista publikacji jest bardzo skromna, o
tyle lepiej jest z tekstami w 2017 ukończonymi. Na początku roku skończyłam
trzy książki. Doprowadziłam do końca zaczęte wiele lat temu "Topienie
Marzanny" i "Gdzie śpiewają diabły", od zera napisałam też
"Barwy jesiennego bluszczu". Ostatnią kropkę w "Gdzie śpiewają
diabły" postawiłam na początku czerwca. Dwie poprzednie książki skończyłam
w pierwszym kwartale 2017.
"Topienie Marzanny" to coś, co nazywam
kryminałem na wesoło. Nie przypomina raczej moich poprzednich książek i jest to
lektura dla tych, którzy lubią teksty lekkie i przyjemne. Jak wynika z mojej wiedzy
na dziś: powieść ukaże się na przełomie lutego i marca 2017. Nie będę jednak
wdawać się póki co w szczegóły, pełna obaw, że może jeszcze coś nie wyjść.
Więcej informacji, gdy ukażą się zapowiedzi:)
"Barwy jesiennego bluszczu" to książka luźno
powiązana z "Sonatą dla Motyla". Jej bohaterkami są Kaśka i Wiolka,
przyjaciółki Anny, które w "Sonacie" były parę razy wspominane (Kaśka
pojawiła się w epilogu). "Sonata" skupiała się na relacjach
rodzinnych, przełamywaniu uprzedzeń i radzeniu sobie z własnymi strachami oraz
śmiercią bliskiej osoby. "Barwy jesiennego bluszczu" są -
przynajmniej w moich oczach - historią o przyjaźni, wchodzeniu w dorosłe życie
i stawianiu czoła problemowi przemocy. Co będzie dalej z tym tekstem? W tym
momencie nie jestem w stanie wiele powiedzieć na ten temat.
"Gdzie śpiewają diabły" to opowieść dla mnie
z tych trzech najważniejsza. Pojawiają się w niej motywy fantastyczne, a akcja
osadzona jest w niewielkim miasteczku. Na razie nie chcę pisać na jej temat nic
więcej. Nie chciałabym zapeszyć.

Opowiadania, opowiadania!
Po czerwcu nie miałam za bardzo chęci ani motywacji,
aby brać się za pisanie kolejnych książek. W 2017 stworzyłam jednak kilka
opowiadań, w sumie na dobre trzysta - czterysta tysięcy znaków. Powstały trzy
teksty fantasy o przygodach pewnego nekromanty i towarzyszącego mu w podróżach
ducha. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze przynajmniej jeden z nich, "Dokąd
odeszły cienie", w ten czy inny sposób ujrzy w 2018 roku światło dzienne.
"O czym szumiało morze" wymaga jeszcze poprawek, a "Pozostały
tylko echa" - pewnych zmian.
W listopadzie w ramach NaNoWriMo napisałam też długie
opowiadanie osadzone w uniwersum "Spalić wiedźmę". "Okruchy
szkła" opowiadają o przygodzie studentów wydziału magicznego, wysłanych w
ramach obozu badawczego do wsi, w której jednej z profesorów wyczuł dziwną
magię.
Tworząc te teksty stwierdziłam, że pisanie opowiadań
sprawia mi obecnie większą frajdę niż pisanie powieści. Mam plany na jeszcze
przynajmniej dwa opowiadania i pewnie spróbuję wziąć się za nie w najbliższym
czasie.
Rok Hordy?
Mogłabym powiedzieć, że rok 2017 upłynął pod znakiem
Hardej Hordy. Ale nie powiem, bo mam nadzieję, że rokiem Hordy będzie 2018, w
który wkroczymy bogatsze o nowe doświadczenia, z gotowym już planem działania
na najbliższe miesiące.
W styczniu 2017 zaproszono mnie do członkostwa w
grupie powstałej na Facebooku. Jej początkowym założeniem nie były żadne
oficjalne działania. Ot kilka pań parających się pisaniem fantastyki zapragnęło
mieć miejsce, w którym będą mogły swobodnie porozmawiać na temat książek,
wydawania i codziennego życia. Na tej podstawie wyrosła później Harda Horda.
Powstał anglojęzyczny katalog, który Agnieszka Hałas i Ola Janusz zabrały do
Londynu. Stworzyłyśmy fanpage Fantastic Women Writers of Poland. Jako grupa
wzięłyśmy też udział w panelach na kilku konwentach i na Targach. Wierzę, że
dzięki fanpage i spotkaniom przynajmniej kilka osób sięgnęło po książki,
których nie przeczytałoby w innym wypadku. Wspieramy się i razem promujemy
swoje utwory, poszerzając bazę czytelników.
Dzięki istnieniu tej grupy wielu rzeczy się
dowiedziałam. Świetnie mieć do kogo iść z pytaniami, na które odpowiedzi
naprawdę się potrzebuje, ale których - wedle opinii wielu - zadawać przecież
nie wypada. Bo po co autor ma mieć za wiele informacji. Kupiłam kilka świetnych
powieści, na które wcześniej nie zwróciłam uwagi - jak "Nomen omen",
"Dożywocie" czy "Łzy Mai". Jako członkini Hordy pierwszy
raz wzięłam udział w panelu dyskusyjnym. Rozmowy z dziewczynami są też
niesamowicie motywujące. Pewnie nie napisałabym tak wiele w 2017 gdyby nie one.
Obecnie prowadzę fanpage Hordy i z radością obserwuję,
jak rośnie liczba obserwujących. Wbrew pozorom trzeba poświęcić na to trochę
czasu - ale czuję, że warto.
Na 2018 rok mamy zaplanowane trzy projekty do
zrealizowania. Prace postępują. Zobaczymy, co z nich wyjdzie.
Konwenty!
W 2017 pojawiłam się gdzieś pierwszy raz jako gość -
odwiedziłam Smokon, Jagacon, Copernicon i Katowickie Targi Książki. Na trzech z
tych imprez gościłam jako członkini Hordy. Poza tym wpadłam na Imladris oraz
Wrocławskie Dni Fantastyki.
Smokon to miła, kameralna impreza. Copernicon
wspominam bardzo dobrze, mimo ogromnego stresu wiążącego się dla mnie z
prelekcją (zapomniałam tylko 1/5 rzeczy, które miałam powiedzieć, więc poszło
już dużo lepiej) i spóźnienia na panel Hordy w związku z problemami z
akredytacją (otworzono ją w sobotę z opóźnieniem, po czym okazało się, że i tak
muszę czekać na organizatorkę - na salę wpadłam więc po szaleńczym biegu,
trochę spóźniona). Najlepszą częścią konwentów są zwykle ludzie, a tu mogłam
spotkać się z paroma osobami i pozwiedzać Toruń. Z podobnych powodów nie żałuję
wyprawy na Wrocławskie Dni Fantastyki. Wprawdzie wejście na punkty programu
graniczyło z cudem, ale zamek w Leśnicy ma niepowtarzalny klimat, a piękna
pogoda pozwalała spędzić czas w parku ze znajomymi.
Największe rozczarowanie? Imladris, konwent, który
jeszcze niedawno szczerze uwielbiałam. Program w tym roku był raczej ubogi, w
dodatku nie odbyły się niektóre jego punkty. Poza tym do dziś pluję sobie w
brodę, że nie wzięłam do podpisania "Opowieści z Meekhańskiego
Pogranicza"...
Czytelniczo
W tym roku przeczytałam znacznie mniej książek niż w
latach poprzednich, bo było ich tak około dwudziestu pięciu. Złożyły się na to różne czynniki -
porzucenie paru powieści, to że nie zawsze był czas, a i fakt, że moje fundusze
na książki nie są nieograniczone. Najlepiej bawiłam się chyba przy lekturze "Nomen omen", bardzo podobało mi się też "Pierwszych piętnaście żywotów Harry'ego Augusta".
Warte wspomnienia?
Wycieczka do Pragi. Do tej pory byłam za granicą tylko raz, a stolicę Czech chciałam zobaczyć od dawna. Piękne miasto. Poza tym jeździłam głównie na konwenty. Miałam okazję do paru spotkań ze znajomymi, rozegrałam sporo partii karcianek i planszówek, próbowałam też działać w ramach... powiedzmy: rozwoju kariery zawodowej.
Plany na przyszłość?
Pod względem twórczym - priorytetem są dla mnie w tej
chwili projekty Hordy i fanpage. Trudno mi powiedzieć, ile zdołam ogarnąć poza
tym. Od jakiegoś czasu siedzę codziennie w biurze, a jednak jeżeli na tygodniu
każdego dnia osiem godzin pracujesz i dwie poświęcasz na dojazdy, nie zawsze
masz czas i chęci na pisanie. W końcu wypada się też wyspać, czasem coś zjeść,
a i postarać się, żeby znajomi nie zapomnieli o twoim istnieniu. Na pewno chcę
w 2018 napisać dwa opowiadania. Skrobię też nieśmiało dwie powieści, ale ani
nie wiem w tym momencie, czy je ukończę, ani czy będę próbowała gdzieś je
wysłać.
W ramach postanowień noworocznych chciałabym ukończyć
jedną książkę i te dwa zaplanowane opowiadania.
Jeżeli dobrze pójdzie, w 2018 roku powinnam mieć
przynajmniej jedną książkową premierę i oddać w ręce czytelników chociaż jedno
opowiadanie. Są pewne widoki na wydanie jeszcze jednej książki, ale to okaże
się wkrótce.
Powodzenia wszystkim w Nowym Roku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz