środa, 6 lipca 2016

Kilka słów o wydawaniu książek – część I


Są dwa pytania, które chyba każdy, kto miał szczęście wydać książkę, słyszy szczególnie często. Pierwsze brzmi: „Skąd czerpiesz pomysły?” (Tu podpowiedź dla wszystkich, którzy z autorami przeprowadzają wywiady – zastanówcie się, czy na pewno chcecie o to pytać. Waszego rozmówcę pewnie pytano o to już jakieś pięćset razy, poza tym to nie tak, że istnieje jakieś pudełko albo szafka z pomysłami. Niektórzy autorzy wręcz mają na takie pytania alergię – pamiętam, jak raz zapytana o inspiracje Maja Kossakowska na Falkonie odparła, że to właściwie głupie pytanie). Drugie zazwyczaj dotyczy tego, jak wydać książkę. (Z pewnym zdziwieniem przyjęłam fakt, że to pytanie przysyłają mi przez Facebooka nawet osoby, które nie znają mnie, moich tekstów, jak przyznają, nie czytały, ale „zobaczyłem, że wydałaś książkę i też bym chciał, jakieś porady?”).

Stąd niniejszy tekst. I uroczyście na wstępie oznajmiam, że wynika on z obserwacji i doświadczeń moich i moich znajomych. Nie roszczę sobie prawa do wszechwiedzy, nie wiem wszystkiego na temat wydawnictw, moje doświadczenie nie musi się pokrywać z doświadczeniami kogo innego – piszę to tak na wszelki wypadek, bo zaraz będzie, że Próbuję Kogoś Wprowadzić W Błąd tudzież Rzucam Oszczerstwa.

Na wstępie oczywiste…
…ale gdy patrzy się na propozycje nadsyłane do wydawnictwa, okazuje się, że jednak nie bardzo.
- Sformatuj tekst. Jednolita czcionka (Times new roman, Calibri, ostatecznie arial, ale nie jakieś nowomodne wynalazki!), akapity, wyjustowanie, ten sam odstęp (zwykle 1,15 albo 1,5) między wersami. Dla selekcjonera wprawdzie sformatowanie sobie tekstu to kilka kliknięć, ale złe pierwsze wrażenie pozostaje.
- Przeczytaj tekst przed wysłaniem. A potem przeczytaj go jeszcze raz. Jeżeli masz jakiegoś znajomego, który sporo czyta i mu ufasz, najlepiej niech on też go przeczyta. Popraw tyle błędów, ile zdołasz. Wszystkich samodzielnie wyeliminować się nie da, ale zrób, co możesz.
- Wydawnictwa często mają własne wymagania co do nadsyłanych plików. Jeżeli więc w zakładce „Wydaj u nas” (czy tam podobnej) napisano, że masz wysłać 25% tekstu, wyślij 25% tekstu, a nie udowadniaj, że bez całości nie mogą ocenić obiektywnie (jeśli 25% im się nie podoba, końcówka niczego nie zmieni - nikt nie będzie czytać wszystkich tekstów w całości, jeśli kilkanaście pierwszych stron uzna za beznadziejne). Jeżeli chcą cały – wyślij cały. Jeżeli chcą konspekt – napisz konspekt, a nie tłumacz w mailu, że nie napisałeś konspektu, bo to zepsuje czytającemu całą przyjemność*. I tak dalej. Nie próbuj przekonywać redakcji, że ty nie musisz przestrzegać ich wymogów, bo coś tam. W najlepszym przypadku nastawisz do siebie selekcjonera negatywnie, w najgorszym po prostu skasuje plik jako nie spełniający wymogów.

Czy wydawcy przyjmują debiuty?
Coraz częściej słyszę/czytam (najczęściej piszą takie rzeczy osoby, które wydały w vanity/pracują w wydawnictwach vanity), że wydawcy nie przyjmują debiutów. Bo ryzyko za duże, bo brak nazwiska, a bez znajomości to w ogóle ani rusz. Panie i panowie, to bezwzględnie NIEPRAWDA. Jeżeli ktoś wam wmawia coś takiego – kłamie albo niczego nie wie o rynku. Oczywiście, debiutant ma słabszą pozycję niż ktoś, kto kilka dobrze przyjętych książek już wydał. Oczywiście, nie każde wydawnictwo weźmie debiutanta. Ale to nieprawda, że debiutant na rynku nie ma szans. Dowód? Nie znałam nikogo z Genius Creations. I nie, nie zapłaciłam za wydanie książki ani grosza. A do księgarni trafiła. Nie jestem tu przypadkiem odosobnionym.






Osobiście mam wrażenie, że istnieją okresy, kiedy drzwi dla nowych autorów są niemal zamknięte i faktycznie przeciskać trzeba się przez dziurkę od klucza, ale potem następują miesiące czy lata, gdy debiutów ukazuje się bardzo wiele. I obecnie akurat te drzwi nie są zatrząśnięte, w ciągu ostatnich dwóch, trzech lat debiutowało wielu polskich autorów. Że nie każdemu się udaje? Powiedzmy sobie szczerze: nie każda książka nadaje się do wydania. Przynajmniej 60% tekstów, które dostaje redakcja, jest tak marna, że można je odrzucić po kilku stronach. Zdarza się oczywiście, że odpadnie coś niezłego, bo nie pasuje do profilu wydawnictwa/ktoś napisał coś podobnego, lepszego/redakcja uzna, że się nie sprzeda/nie podpasuje selekcjonerom/plan wydawniczy nie jest z gumy, wszystkiego nie pomieści/jest nieźle, ale trzeba by nad tym popracować, a są inne, lepsze propozycje. To pewnie tak około 10 - 20% nadesłanych propozycji (często w takim wypadku negatywnie odpowie pięciu wydawców, ale szósty wreszcie weźmie). Ale jeżeli książki uparcie nikt nie chce, trzeba brać też pod uwagę możliwość, że nadesłany tekst był po prostu zbyt słaby.

Wydawnictwa, które przyjmują debiutantów
Oto lista kilka wydawnictw, o których wiem, że przyjmują albo przynajmniej przyjmowali debiuty. Z informacją, czy na propozycje odpowiadają. Warto zauważyć, że niektóre wydawnictwa mają w zakładkach informację, że kontaktują się tylko, gdy są zainteresowani (oburzanie się tu nie ma sensu – tak, jeden mail to minuta, ale jak masz sześćdziesiąt propozycji do odrzucenia, odpowiadanie każdemu to już godzina). Niestety też czasem ci, którzy twierdzą, że odpowiadają wszystkim, tych odpowiedzi nie wysyłają.
Genius Creations – specjalizują się w fantastyce. Większość wydanych przez nich do tej pory autorów to debiutanci. Odpowiadają na wysłane propozycje.
Sine Qua Non – jak wynika z moich obserwacji, wydają przede wszystkim książki związane ze sportem/muzyką, ale w ich ofercie zdarzają się pozycje z gatunku fantastyki. Niedawno wydali też debiutancką powieść „Kraina Martwej Ziemi” – czyli zapewne można próbować, istnieje szansa.
Replika – w przeszłości wydali sporo debiutów, zwłaszcza w kategorii literatura obyczajowa/powieści dla kobiet. Uwaga, wymagają przesłania wydruku. Zazwyczaj ponoć udzielają odpowiedzi na wysłane propozycje. Z tego co mi wiadomo, nie przyjmują fantastyki.
Czwarta Strona i Czwarta Strona Fantastyki – przyjmują debiuty. Czwarta Strona wydała ostatnio mnóstwo powieści, zwłaszcza obyczajowych, początkujących autorów. Czyli: można próbować. Nie odpowiadają na wszystkie wysłane propozycje.
Prószyński i S-ka – swojego czasu wydali kilka debiutów, chociaż wydaje mi się, że teraz jakoś ich mniej, więc lepiej nie robić sobie nadziei. Nie odpowiadają na wszystkie nadesłane propozycje. Nie przyjmują fantastyki.
Filia – literatura obyczajowa. Przyjmują propozycje od debiutantów. Nie odpowiadają na wszystkie maile.
Grupa Wydawnicza Foksal – pod tym szyldem działa kilka wydawnictw w tym Uroboros, gdzie wydawane są pozycje z gatunku fantastyki. Zdarza im się wziąć  debiut. Nie odpowiadają na wszystkie nadesłane propozycje.
Wydawnictwo Literackie – przynajmniej w teorii debiuty przyjmuje (wprawdzie żadnego od dawna nie widziałam, ale mogłam coś przegapić). Nie odpowiadają na wszystkie propozycje.
Nasza Księgarnia – też można próbować, zarówno z fantastyką, jak i literaturą obyczajową. Nie odpowiadają każdemu.
Videograf II - przyjmują fantastykę, wydali kilka debiutów. Nie odpowiadają wszystkim.
Fabryka Słów - to swego rodzaju Królowa na rynku fantastyki polskiej, publikowała w niej znaczna część najbardziej znanych polskich autorów. Można więc tu próbować, jakby nie było debiut w Fabryce to niemalże gwarancja sensownej sprzedaży, ale też lepiej nie robić sobie dużych nadziei – chociaż w FS debiutowało od groma autorów, to w ostatnich latach skupiają się raczej na wznowieniach i zagranicznych pisarzach. Czasem jakiś debiut się trafi, ale bardzo rzadko. Była też bodajże sytuacja, w której zorganizowali konkurs, gdzie nagrodą miała być publikacja w antologii i rzeczona antologia w końcu się nie ukazała. Nie odpowiadają na wszystkie propozycje.


*Przypadek autentyczny. A raczej przypadki, bo to się zdarza dość często. Serio. Przez jakiś czas selekcjonowałam teksty i niektóre maile utkwiły w pamięci na długo.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz