Książka trafiła w ręce
czytelników już jakiś czas temu, oto więc małe podsumowanie odbioru;)
Recenzje (jak to zazwyczaj bywa), są
różne. Ich przekrój najlepiej chyba widać na lubimy czytać: większość opinii
jest zdecydowanie pochlebna, ale znalazło się parę osób, którym książka się nie
podoba bądź uważają ją za przeciętną. Z kilku mogę na pewno wyciągnąć nauczkę
na przyszłość – na przykład często pojawia się uwaga, że akcja za bardzo pędzi.
Muszę nad tym popracować, ponieważ ilekroć myślę o zwolnieniu tempa natychmiast
zaczynam mieć wrażenie, że za chwilę zanudzę czytelników. A tu okazuje się, że
czytelnicy mogą być zmęczeni, kiedy wciąż coś się dzieje…
Bardzo różny jest odbiór głównej
bohaterki. Niektórzy ją lubią, inni wręcz przeciwnie, twierdzą, że jest
przerysowana i zbyt idealna. I tu też nauczka dla mnie – na przyszłość muszę
chyba bardziej podkreślić, wprost ujmując to w narracji, że na przykład gdy
inne postacie nie lubią bohaterki, to zachowują się nad wyraz rozsądnie, bo na
sympatię to ona nie zasługuje, i to niekoniecznie z nimi jest coś nie tak. Sara nie miała być postacią jednoznacznie
pozytywną, a kimś, kogo po napotkaniu w prawdziwym życiu by się nie lubiło. Kilka
osób odebrało to w taki sposób, inni biorą to za próby uczynienia jej bardziej
niezwykłą – widać więc, że muszę nad przedstawieniem postaci popracować.
Co mnie natomiast cieszy? Fakt,
że wiele osób chwali brak romansu (ha, oczekiwałam tu gromów rozczarowanych
miłośników paranormal romance, którzy za taki moją książkę wezmą),
przedstawienie Krakowa (o czym musze jeszcze kiedyś się porozwozić) oraz motywy
baśni i legend napisanych na nowo. Naprawdę uwielbiam baśnie, są one obecne w „Spalić
wiedźmę” w bardziej i mniej oczywisty sposób i cieszę się, że większość
czytelników odbiera to pozytywnie.
Moja ulubiona recenzja, to opinia
autorstwa Powiało Chłodem. Po części dlatego, że jej autorka wyłapała pewne
szczegóły, które nie każdy zauważa:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz